I oto nadszedł ten dzień. Stało się. Postanowione. Robimy miodobranie. Mała, pszczelarska satysfakcja. Po roku pracy i wydaniu całkiem sporych pieniędzy na setki tysięcy żywych istotek. Pod koniec sezonu, chwast, którego przez cały rok nikt nie lubi, dał mnóstwo nektaru i pyłku.
Niestety, miodobranie jest tak absorbujące, że w tym czasie nie robiliśmy zdjęć. W tym czasie zajęci byliśmy nie tylko szukaniem ramek z miodem, ale także ostatecznym układaniem rodzin do zimy. Do miodobrania zabraliśmy tylko ramki, które nie zmieściły się w ograniczonej przestrzeni ula.
Kilka dni później przyszła pora na drugi rozdział tej małej pszczelarskiej satysfakcji: przelewanie miodu do słoiczków.
Miód, zanim powędrował do słoiczków, został jeszcze przecedzony przez drobniejsze sito, aby usunąć resztki wosku, które mogły się w nim zaplątać. W końcu nie każdy to lubi.
Co za zabawa!